31 lipca 2015

V

- Mam dla was misję – oznajmiła z uśmiechem Mizukage.
To dlatego zostałem tak brutalnie obudzony… pomyślałem, wracając wspomnieniami do dzisiejszego poranka.
Spałem sobie smacznie w wygodnym i cieplutkim łóżeczku, aż tu nagle wparowało dwóch osiłków. Niby nic, ale nie dość, że narobili strasznego hałasu, to jeszcze wylali na mnie wiadro zimnej wody.
Dobra, pal licho, że byłem mokry, zrobiło mi się zimno, a całe moje łóżko było mokre i teraz trzeba będzie suszyć nie tylko pościel, ale i materac. Nosz kur…
- Coś nie tak, Suigetsu? – spytała ruda, patrząc w moim kierunku ze złośliwym uśmieszkiem, wywołanym zapewne moją skwaszoną miną, z którą stałem tutaj odkąd tylko przyszedłem.
W odpowiedzi na pytanie kobiety posłałem jej spojrzenie pytające o to, czy żartuje sobie ze mnie.
- Ależ skąd. Wszystko w jak najlepszym porządku – dodałem z sarkazmem, a do moich uszu dobiegł przytłumiony śmiech stojących obok dziewcząt. Wow, takie śmieszne.
- Jaka misja? – spytała Satsuki.
- W zasadzie nic wielkiego. Macie pilnować wioski i jej mieszkańców przed rabusiami oraz ewentualnymi ninja do czasu, aż nie wróci zarządca.
Brałyście już udział w trudniejszych zadaniach i wiem, że sobie poradzicie. Gorzej sprawa się ma z Suigetsu. Jego schwytał Orochimaru nim zaczęłam was wysyłać na poważniejsze misje,  więc nie wiem jak będziecie sobie we trójkę radzić.
Nie chodzi tu o to, że wątpię w twoją siłę Suigetsu, więc możesz być spokojny. Po prostu chcę, żebyście zobaczyli co potraficie i czy jesteście w stanie się zgrać. Jeśli nie, to przydzielę Suigetsu do innej drużyny.
- Tak jest – odpowiedziały obie.
- Dobrze więc. Wioska, do której się udacie znajduje się tutaj. – Mówiąc to podeszła do wiszącej na ścianie mapy i wskazała na niej jakieś miejsce na wybrzeżu.
- I mamy tylko we trójkę ochraniać wioskę przed innymi shinobi? – spytałem patrząc na kobietę.
- Nie jest duża. W dodatku ogrodzona murem. Niewielkim, bo niewielkim, ale jednak murem. Wyruszycie wieczorem, więc macie czas żeby się przygotować.
- Rozumiem – powiedziała blondynka kiwając przy tym głową. – Dotarło? – spytała patrząc na mnie i Ryu.
Ten kurdupel jest kapitanem?
- Tak – odpowiedziała jej brunetka.
- Hirumi, prosiłabym, byś została ze mną na moment. Satsuki, Suigetsu, jesteście wolni.
Wraz z Iwakurą opuściłem pomieszczenie, a gdy zamknąłem za sobą drzwi dziewczyna powiedziała, że mamy zaczekać na Ryu.
Nie minęło dziesięć minut, a wyszła już z gabinetu z nietęgą miną. W momencie, w którym nas zauważyła wyraz jej twarzy się zmienił. Początkowo było to zdziwienie, jednak szybko zmieniło się ono w złość. Zmarszczyła brwi i spojrzała wściekle na blondynkę.
- Co tu robicie? – W jej głosie słychać było gniew. W sumie bezpodstawny, nic złego nie robiliśmy. Chyba że rozmawiała z Kage o czymś ważnym lub ściśle tajnym, czego nikt nie powinien usłyszeć.
- Czekaliśmy na ciebie – odpowiedziałem odsuwając się od ściany, o którą dotychczas się opierałem, po czym podszedłem do niej. – Spokojnie, nikt nic nie słyszał, jeśli tego się obawiasz – powiedziałem z uśmiechem.
- Mizukage nie pozwoliłaby na to, żeby ktokolwiek usłyszał waszą rozmowę, jeśli chodziło o coś ważnego.
Słowa Krasnala nieco ją uspokoiły. Westchnęła.
- Dobra, gdzie i o której się widzimy? – spytała patrząc na Satsuki.
- Pod północną bramą, o 19.
Brunetka pokiwała głową, a po tym jak się z nami pożegnała poszła do domu, tym samym zostawiając mnie sam na sam z blondynką.
- Też się szykuj – powiedziała zimnym głosem i udała się w kierunku wyjścia z budynku.
Jak mus to mus. Poszedłem spokojnie do domu, w którym znalazłem się piętnaście minut później.
Wszedłszy do mieszkania, udałem się do sypialni, skąd wytaszczyłem mokry materac, by zostawić go na balkonie do wyschnięcia. Po krótkiej walce z liną, tymże materacem i balustradą wróciłem do pokoju i zabrałem z niego mokrą pościel, która zawisła na zewnątrz, dotrzymując tym samym towarzystwa materacowi. Niech się bawią.
Gdy uporałem się z tym, poszedłem do kuchni celem zjedzenia śniadania, na które wcześniej nie miałem czasu. Jedząc płatki, myślałem o nadchodzącej misji.
Dla mnie to nie problem walczyć w pojedynkę, w grupie tym bardziej, ale w tym, co mówiła Mizukage było trochę prawdy. Nie znam umiejętności ani talentów tych dziewczyn.
Zakładając, że to Hirumi mam porwać, muszę dowiedzieć się o niej jak najwięcej, żeby niczym mnie nie zaskoczyła. Gorzej, jeśli okaże się, że jest dużo silniejsza ode mnie. Nawet jeśli kogoś innego muszę porwać mam problem. Trzeba zdobyć zaufanie Mizukage i tych dwóch, a Krasnal nie wygląda na przekonaną co do autentyczności całej tej historyjki. Szczerze mówiąc, nie dziwię jej się.
Westchnąwszy wstałem od stołu i zmyłem po sobie naczynia, a następnie poszedłem przygotować się do misji. Do plecaka spakowałem kilka kunaiów , jakieś ciuchy na zmianę oraz prowiant, o wiele lepszy od tego, co miałem podróżując z Sasuke.
Gdy nadszedł czas, wyszedłem z domu zamykając za sobą drzwi, po czym udałem się do umówionego wcześniej miejsca.
Dotarłem tam na długo przed czasem, co poskutkowało tym, że musiałem czekać na resztę dosyć długo. Pierwsza z dwójki dziewczyn, na które przyszło mi czekać, przyszła blondynka. Liczyłem na brunetkę, w ten sposób mógłbym spróbować ją podrywać, czy coś. Dochodząc do relacji wykraczającej poza ramy przyjaźni miałbym większe szanse na to, że wygada się na jakiś temat. W końcu która nie marzy o tym, żeby mieć faceta, któremu mogłaby o wszystkim mówić. O pracy, przyjaciołach, problemach i w ogóle.
- Długo będziemy czekać na Hirumi? – zapytałem zerkając na przybyłą Iwakurę.
- Raczej nie. Ona też stara się przychodzić przed czasem.
W odpowiedzi kiwnąłem głową.
Nie chciało mi się czekać, ale sam byłem sobie winny. W końcu, gdybym nie wyszedł tak wcześnie nie musiałbym tu tyle siedzieć. Westchnąłem ciężko. Trudno, stało się.
Chwilę później spojrzałem w kierunku jednej z ulic. Widziałem tam postać, która spokojnie szła w kierunku bramy. Jak się później okazało była to Ryu.
- Wszyscy gotowi? – spytała najniższa w towarzystwie osoba, po tym jak Hirumi wyjaśniła, że byłaby wcześniej, gdyby nie sprzeczka z bratem.
Razem z brunetką pokiwaliśmy głowami, dając blondynce znać, iż możemy wyruszać.
Po opuszczeniu wioski zacząłem się przyglądać moim towarzyszkom.
Ryu nie miała ze sobą wielkiego bagażu. Średniej wielkości plecak był wszystkim co niosła. Broni też specjalnie nie widziałem. Do prawego uda miała przyczepioną kaburę, w której znajdował się, uwaga, aż jeden kunai. Szał.
Pomyślałem, że pewnie jest medycznym ninją. Podobnie jak Satsuki, która nie kryła tego, że nie chce się do walk mieszać.
Stop.
Dwóch medycznych shinobi? I rozumiem, że ja mam walczyć sam?
- Ej, bo Satsuki przed chwilą mamrotała coś, że nie będzie walczyła. – Liczyłem na to, że dziewczyny domyślą się o co mi chodzi i nie będę musiał dopytywać.
- Satsuki to nasz medyk. Dałaby sobie w walce radę, ale wolimy jej nie narażać. Poradzimy sobie bez niej – powiedziała nie odwracając wzroku od trasy, którą podążaliśmy.
- A ty? – spytałem. – Też nie masz nie wiadomo jakiej broni.
Uśmiechnęła się tajemniczo.
- Mam jej więcej niż myślisz. Poza tym, przyganiał kocioł garnkowi. Sam masz jedynie miecz.
- Fakt, ale na mnie fizyczne ataki nie działają. Przypominam, że mogę zmienić swoje ciało w wodę, dzięki płynom w moim organizmie – wyjaśniłem jej działanie mojej techniki.
- Chyba wolę nie wiedzieć o jakie płyny chodzi. – Blondynka w końcu włączyła się do rozmowy. – Hirumi, Suigetsu zapewne chciał się dowiedzieć, czy ktoś poza nim będzie walczył.
O, zorientowała się o co mi chodziło.
- Wiem. Przecież mu powiedziałam, że damy sobie radę we dwójkę.
- Pewnie wolałby, żebyś mu wyjaśniła co potrafisz.
- No, w sumie to tak… - powiedziałem.
Po jakimś czasie dziewczyna obróciła w moim kierunku głowę i patrzyła na mnie z uśmiechem.
Była blada, a z jednego z oczu leciała jej krew. Zauważyłem, że z kącików ust również ciekła.
- Co ci… - nie dokończyłem pytania, gdyż moją uwagę przykuł tatuaż, który ,znikąd,  pojawił się na szyi brunetki, a chwilę później zaczął się wokół niej poruszać, by zaraz zeskoczyć na ziemię, także stał naprzeciw mnie. Tym skokiem złamał dziewczynie kark, pojęcia nie mam co to za dziwna technika, ale dobra jest. Tygrys, którego przedstawiał tatuaż, ruszył w moim kierunku. Chwyciłem rękojeść miecza, po czym zacząłem z tym stworem walczyć, a nie było to łatwe. Był szybki i zwinny. W pewnym momencie zerknąłem w kierunku zwłok Hirumi, która leżała na ziemi. Satsuki nigdzie nie widziałem. Jednak zaraz poczułem jak ktoś wbija kunaia w moją nogę. Heh, bezsen… Coś ciepłego zaczęło spływać po kończynie.
- Co do…?
Podkosiłem napastnika, którym okazała się blondynka, odepchnąłem tygrysa mieczem, a następnie odskoczyłem do tyłu i wyciągnąłem kunai z nogi. Przyłożyłem dłoń do krwawiącej rany. Nie mogłem uwierzyć w to, że ktokolwiek przełamał tę technikę. Jak?
- Niemożliwe… - Mój głos drżał.
- A jednak możliwe, Suigetsu. – Usłyszałem głos Orochimaru, wydobywający się z ciała brunetki. Spojrzałem w tamtym kierunku zdziwiony.
Stał tam. Był w jej ciele. Gdy zbliżył się do mnie o krok, ja cofnąłem się o dwa. Niestety zaraz poczułem za plecami jakąś małą osóbkę. Krasnal?  Złapała mnie za ręce i nie miała zamiaru puścić, a chwyt ten kojarzył mi się z Juugo.
Kurwa, co się dzieje?
Orochimaru postanowił wykorzystać sytuację. Zbliżał się do mnie.
- Nie skończyłem moich badań, Suigetsu.
- Proszę się nie martwić, Orochimaru-sama. Trzymam go, więc może się nim pan spokojnie zająć. – Usłyszałem za sobą głos blondynki. Więc jednak ona.
Zacząłem się mocno szarpać krzycząc przy tym.
- No chyba nie!
Gdy Orochimaru zbliżył się do mnie, zacząłem kopać na oślep, jednocześnie próbując zmienić się w wodę by móc uciec. Niestety, bezskutecznie, a ten szaleniec był coraz bliżej.
- Czas na zabawę, Suigetsu – powiedział, wyciągając w moim kierunku dłoń, której trzymał kunaia.
- Spadaj! – zawołałem wykopując z jego… jej… tego dłoni broń.
- Oj, nieładnie...- Mówiąc to wykonał kilka pieczęci, po czym wyciągnął z gardła ociekający śliną miecz. Fuj, jak zawsze obrzydliwy. Nie byłby sobą, gdyby czegoś takiego nie zrobił. – Sprawdźmy, czy technika twojego klanu będzie działać, gdy zmiażdżę twoją głowę! – Uniósł przy tym miecz ponad swoja głowę.
- Żegnaj, Suigetsu. – Przy uchu usłyszałem głos mojego nieżyjącego od lat brata.
Spojrzałem za siebie.
W miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stała Iwakura był teraz Mangetsu.
- B... Bracie… - wyszeptałem do niego.
Chwilę później zrobiło mi się ciemno przed oczami.
***
Obudziły mnie czyjeś głosy.
- Mimo wszystko uważam,  że przesadziłaś. – Ktoś tu chyba był zły. Wiedziałem nawet kto. – Przez ciebie mogło mu się coś stać. Masz szczęście, że wciąż stał na ziemi.
- Żyje, więc nie narzekaj. Poza tym, miałam wszystko pod kontrolą. – A ta była spokojna. Przynajmniej tak brzmiała. Po niej akurat nie spodziewałbym się takiego opanowania.
Przetarłem oczy i podniosłem się do góry.
Byłem w jakimś w miarę dużym pomieszczeniu, którego projektant chyba bardzo lubił ciemne drewno. Sufit, ściany, podłoga – wszystko było właśnie z niego. Panował tu półmrok, wywołany faktem, że jedna, wisząca nad wejściem lampka nie była w stanie wystarczająco dobrze oświetlić pomieszczenia.
Spojrzałem na dziewczyny. Tak jak podejrzewałem. Blondynka nie kryła swojego niezadowolenia, czy raczej złości, a brunetka była całkowicie opanowana. Nie licząc oczu. Jej spojrzenie, podobnie jak to Satsuki, ciskało piorunami.
- Gdzie jesteśmy? – spytałem wciąż patrząc na moje towarzyszki.
- W domu jednego z mieszkańców wioski – wyjaśniła blondynka.
- Jak się czujesz? – zapytała Ryu, klękając przy moim futonie.
- Bywało lepiej… Która godzina?
- Północ dochodzi. Rano zaczynamy pracę, więc powinieneś odpocząć.
Obie dziewczyny były zmartwione, ale Hirumi wydawała się martwić bardziej niż jej przyjaciółka.
Zamknąłem oczy, by przemyśleć to co się wydarzyło nim urwał mi się film. Po chwili ponownie otworzyłem oczy.
- Powiecie mi co się stało? – zapytałem, zupełnie ignorując fakt, że brunetka kazała mi odpoczywać. – Ostatnie co pamiętam to to, że za moim plecami pojawił się mój brat, a Orochimaru…
- Genjutsu. Nic takiego się nie wydarzyło. Powinieneś na to wpaść, choćby dlatego, że ze mną rozmawiasz.
Pokiwałem głową. W sumie miała rację.
- Chciałeś zobaczyć co potrafię…
- Ale przesadziła, dlatego straciłeś przytomność.
Przeniosłem wzrok na blondynkę, która wpatrywała się w Hirumi. Poczułem jej dłoń na czole. Uniosłem brew i powróciłem do niej spojrzeniem.
- Na szczęście nie masz już gorączki i przestałeś się pocić.
Te informacje bardzo mnie zdziwiły. Aż tak źle ze mną?
- Nigdy wcześniej nie reagowałem tak na genjutsu – poinformowałem dziewczyny, które nie wyglądały na zdziwione tym faktem.
- Wielu ludzi tak reaguje na tę technikę.
- Jak ona działa? – spytałem patrząc na Hirumi.
- Hmm… W pewnym sensie jest podobna do Tsukuyomi Itachiego. Różnica polega na tym, że nie tworzę wymiaru, do którego przenosi się umysł ofiary. Plus po tej technice nie leżysz nieprzytomny kilka dni, a kilka godzin.
Wykorzystuję to, czego się boisz, co sprawia ci ból i tak dalej, żeby zmęczyć przeciwnika psychicznie. Osłabiony umysł powoduje osłabienie ciała. W twoim wypadku było tak samo. Orochimaru, Mangetsu, Satsuki… Orochimaru się boisz, a raczej tego co ci robił, Mangetsu to twój brat, więc pewnie za nim tęsknisz i boli cię fakt, że nie żyje, a Satsuki nie lubisz. Wszystko odpowiednio wykorzystane dało takie, a nie inne skutki. – Przerwała by dać mi czas na przyswojenie informacji. Po chwili wróciła do swoich wyjaśnień. – Podsumowując, zadaniem tej techniki jest doprowadzić do osłabienie przeciwnika na płaszczyźnie psychicznej, a co za tym idzie – fizycznej.
Kiwnąłem głową.
Jeśli ona zna takie genjutsu może stanowić dla mnie zagrożenie, jeżeli będę musiał ją porwać. Zwłaszcza, że wie jak zareagowałem na tę technikę. Martwił mnie ten fakt.
- Coś nie tak? – zapytała blondynka patrząc na mnie podejrzliwie. Nie ufa mi, mogę się założyć.
- Nie. Po prostu wolałbym uniknąć ponownego spotkania z tą techniką… - przyznałem zgodnie z prawdą. Spojrzałem znów na Ryu. – Mam nadzieję, że nie sięgasz po nią, gdy tylko ktoś zaczyna cię denerwować.
Uśmiechnęła się do mnie łagodnie.
- Nie martw się. Nie widzę potrzeby stosowania na tobie tej techniki kolejny raz. – Mówiąc to wyciągnęła skądś kulkę ryżową, którą zaraz mi podała. – Zjedz to i idź spać. Musisz odpocząć.
Odebrałem od niej przekąskę i posłusznie zjadłem.
Takie coś to ja rozumiem. Baba skacząca wokół mnie, jedzenie, spanie… Wygodne takie życie.
- Dzięki – powiedziałem, gdy zjadłem.
Kiwnęła głową.
- A teraz śpij – odpowiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Co z wami? – spytałem kładąc się na prawym boku.
- Też zaraz idziemy spać. Śpij. – Zamiast pełnego troski głosu Hirumi usłyszałem Krasnala, no bywa.
Zamknąłem oczy i ziewnąłem. Z zaśnięciem nie miałem większego problemu. Było mi ciepło, byłem najedzony i zmęczony.

Od autorki:
Dobrnęłam do piątego chaptera, jestem z siebie dumna :D Czekam na Waszą opinię i komentarze :D 

Suigetsu na widok wystroju xd

5 komentarzy:

  1. Myślę, że Suigetsu dobrze zrobił wychodząc wcześniej z mieszkania - przynajmniej nie musiał użerać się z Karin, której nienawidzę xD
    Umiejętności Hirumi są całkiem imponujące. Ciekaw jestem jak sprawdzą się w normalnej, nietowarzyskiej walce.
    "W pewnym sensie jest podobna do Tsukuyomi Itachiego." skąd ona kurczę wie, jakich technik używa Itachi?! xDDDD Dawniej byli best friends forever i Uchiha postanowił jej opowiedzieć? xD

    Noo i przeczytałem! Wiem, miałem czytać wczoraj, ale kurczę. Takiego miałem kaca cały dzień, że ledwo żyłem. xD
    Rozdział mi się podobał, z każdym nowym robisz postępy. Coraz więcej opisów, bardzo miło się czytało. Ten rozdział jest moim ulubionym. :-)

    Dodaję do swojej linkowni Twojego bloga!
    Pozdrawiam. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Itachi jest dosyć znana osobą... Przepraszam, był XD Jego techniki też, ale fakt, nie wiadomo w sumie skąd ona wie, naprawię to w jakimś rozdziale.
      Ciężka praca popłaca jak widać :D Cieszę się, że widać moje starania o to, by każdy rozdział był lepszy.
      O, jak miło. Dziękuję bardzo :)

      Usuń
    2. A więc czekam na wyjaśnienie, bo raczej ludzie na ulicy nie rozmawiają o technikach Itachiego, musiała znać go osobiście, jego lub Kisame. xD
      Ależ proszę bardzo! Weny życzę jak największej!

      madara-poczatek.blogspot.com

      Usuń
  2. Ohayo Inriss. Wiktoria się melduje ^^
    Pierwszy raz komentuje twojego bloga. Dlaczego ? Dopiero dziś go znalazłam i postanowiłam że skomentuje wszystko z jednym razem poz najnowszym rozdziałem. Nie bij za to. :D

    Suigetsu Hozuki to jedna z moich ulubionych postaci i muszę cię pochwalić za to że tak fajnie go kreujesz. Bije pokłony. Co prawda jest to OC, a ja jestem bardziej zwolenniczką Suigetsu i Karin, ale twój blog mnie uwiódł i dla tego strasznie mi się podoba.

    Twój styl pisania jest bardzo prosty i myślę że też dla tego szybko i przyjemnie się czyta twoje rozdziały. Nie widziałam żadnych błędów które rzuciły by mi się w oczy dlatego +5 do respektu. Hahahha :D

    Imponujące są umiejętności tej dziewczyny i dla tego czekam na więcej akcji. Biedny Suige stracił pamięć, ale i tak go kocham <3 <3 <3

    Mam pytanko masz może GG albo Skypa? Chętnie popisze z tobą i lepiej poznam osobę która tak świetnie pisze. Plose :>

    Chciałabym cię też zaprosić na moje blogi, ale obecnie żadnego z nich nie piszę więc nie będę tutaj spamować. Może innym razem, a przy okazji pozdrawiam.
    Weny i czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za to, że przeczytałaś wszystko. Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że są ludzie, którym się to podoba :)
      Bić nie będę, spokojnie xD
      Oczywiście ja również chętnie z Tobą porozmawiam :) GG nie mam, skasowałam kilka lat temu. Co do skype - napisz do mnie wiadomość na moim fp na fb i podam Ci moje namiary ^^

      Usuń