10 listopada 2015

VIII


Z dedykacjami dla najlepszego krytyka <3

Pratz?
Spojrzałem na Iwakurę pytającym wzrokiem.
- Kto to?
- Pratz. Powiedzmy, że jest utrapieniem całej jej rodziny - wyjaśniła blondynka, ale niewiele mi to dawało. Trudno.
- A... Ta kaczka? - wskazałem głową dużego, żółtego ptaka, przez którego czułem się jak idiota. Nie móc wygrać z głupią kaczką...
- Technika przywołania? Kaczka-ninja.
To było dziwne, nawet bardzo.
- Czego chcesz? - spytała Ryu po dłuższej chwili złowrogiego milczenia i patrzenia sobie w oczy. Atmosfera robiła się gęsta.
- Tego co zawsze - odpowiedział spokojnie.
Nie wiem o co chodzi, ale i tak z jakiegoś powodu czułem, że to się źle skończy.
Spróbowałem wstać, jednak nadal byłem osłabiony, zdenerwowany, więc skończyło się to tym, że dalej siedziałem na ziemi.
Nosz kurwa! Serio w takim momencie?!
Nagle Ryu zniknęła mi z oczu, a Satsuki i ja zostaliśmy sami z tym całym Pratzem oraz jego kaczką. Blondynka szybko zareagowała, dzięki czemu udało nam się bezpiecznie wykonać odwrót taktyczny. A łysy nawet nie próbował nas powstrzymać.
Ukryliśmy się na najbliższym drzewie. Zbyt dobra kryjówka to to nie była, ale lepsza niż nic.
- Pogięło cię?! - zapytałem rozzłoszczony.
- Lepiej się nie mieszać - odpowiedziała.
- Do czego niby się mieszać?! Hirumi zniknęła, my zwialiśmy, a ten koleć teraz może nam uciec, lub co innego.
- Pracuję z nią dłużej niż ty, więc wiem co robić. Tylko byśmy jej przeszkadzali. Zobacz, ty jesteś ranny i nawet na nogach ustać nie możesz, jak chcesz z nim walczyć?
Nie odpowiedziałem jej na to pytanie. Zamiast tego wlepiłem wzrok w miejsce, z którego blondynka mnie zabrała.
Teraz znowu stała tam brunetka, z kolei mężczyzna w płaszczu nie ruszył się ani odrobinę.
Co?
Przecież zniknęła. Ale po co? A może... Może to było kolejne genjutsu? Pewnie tak. Tylko po co marnowała je na mnie?
- Ej...
- Hmm?
- Mnie się tylko zdawało, że ona zniknęła, nie?
- Tak. Albo chciała sprawdzić, czy nowe genjutsu działa i ty zostałeś obiektem doświadczalnym... W sumie jak mi teraz o tym mówisz, to tłumaczy dlaczego stwierdziłeś, że ona zniknęła.
W pewnym momencie brunetka skoczyła w kierunku przeciwnika.
Ten zrobił krok w bok, a z kieszeni ubrania wyciągnął jakiś mały przedmiot. Po bliższym przyjrzeniu się stwierdziłem, że jest to grzybek. Najzwyklejszy grzybek. Przynajmniej tak myślałem do momentu, gdy zmienił się on w miecz.
Wpatrywałbym się dalej w ten fenomen, gdyby nie to, że łysy zrobił wielki zamach i zaatakował Ryu. Ta na szczęście zablokowała go kataną przyciskając wolną dłoń do klingi, względnie równoważąc w ten sposób działające na broń siły. Jednak z trudem utrzymywała się takiej pozycji. Miecz Pratza wyglądał na ciężki, dodatkowo wciąż napierał nim na broń dziewczyny.
Mężczyzna wykorzystał okazję i podkosił dziewczynę, a raczej spróbował to zrobić, ponieważ ta jakimś cudem podskoczyła i kopnęła go w brzuch. Większego wrażenia to na nim nie zrobiło. Stał dalej, a brunetka wylądowała na ziemi. postanowił skorzystać z tego, że ma przewagę, dlatego ponownie zaatakował, a ona znów blokowała. Teraz do akcji wkroczyła kaczka. Wykorzystała tę samą technikę co na mnie. Tę z atakującymi piórami. Raniły brunetkę, ale wyglądało na to, że znosi je całkiem dobrze.
Nagle, z jakiegoś powodu mężczyzna z nieruchomiał, by chwilę później zacząć wywijać ostrzem na wszystkie możliwe strony. Hirumi jakoś, nie wiem jak, wykonała technikę przywołania, sprawiając, że pojawił się ogromny, czerwony smok, który ją zasłonił, tym samym chroniąc przed atakami kaczuchy. Swoją drogą, traktował je jak jakiś pyłek, który po prostu sobie jest.
Gad spojrzał na znacząco na ptaka, lecz ten nie przestawał, a jedynie zwiększył ilość i siłę piór. Smoczysko, w odpowiedzi na to, otworzyło paszczę, potem zionęło ogniem. A z Pana Kaczki nic nie zostało.
- Kurcze pieczone... - powiedziałem.
- Nie wyszedł ci ten żart, tak jakoś - odparła blondynka szukając czegoś w sakiewce.
Spojrzałem znowu na walczących. Ryu stała na grzbiecie krążącego nad mężczyzną smoka.Z jakiegoś powodu dociskała dłoń do lewego ramienia. Czyżby dopiero teraz odczuła skutki ataku kaczki?
Pratz stał i z wrednym uśmiechem patrzył w górę. Zapewne na brunetkę. Jednocześnie ułożył dłonie do jakiejś pieczęci.
Spojrzałem na jego grzybowy miecz. Klinga ociekała krwią. Znów skierowałem swój wzrok ku dziewczynie. Była blada, a z każdą kolejną chwilą wyglądała coraz gorzej.
W pewnym momencie musiało być już tak źle, że straciła przytomność. Zaczęła spadać, a gad z niewyjaśnionych przyczyn zniknął.
Cholera. Jeśli ona faktycznie jest nieprzytomna, to zginie od samego upadku.
Bez zastanowienia pognałem w kierunku wciąż uśmiechającego się faceta.
Zaatakowałem go, niespecjalnie interesując się tym, jakie techniki miał w zanadrzu. Iwakura zdążyła złapać spadającą przyjaciółkę w locie, po czym położyć ją na ziemi, kawałek dalej. Następnie przyłączyła się do walki.
Po dłuższych zmaganiach z jego grzybnymi technikami zmusiliśmy go z Satsuki do odwrotu. Dodatkowo, podczas walki ułamał się kawałek jego miecza, który krasnal zabrał ze sobą, by go zbadać.
Zanieśliśmy poszkodowaną do domku, gdzie blondynka zaczęła opatrywać rany brunetki, a gdy już to zrobiła zbadaliśmy fragment grzyba. Okazało się, że miał jakąś taką właściwość, że przy zetknięciu z ludzką skórą wydziela jakąś truciznę. A, że Hirumi ma ramię rozcięte, to dostała się ona do jej krwiobiegu. powodując u niej różne zaburzenia, których powtórzyć za Iwakurą nie potrafię. Niby tylko pierwszy kontakt z tym wywołuje tak drastyczne reakcje, a potem działanie trucizny znacznie zwalnia i powoli cię zabija. Sprytnie opracowana trutka. Orochimaru byłby dumny.
- Jedno z nas musiałoby z nią zostać - zaczęła. - A drugie będzie biegać za ziołami, które będą mi potrzebne do antidotum.
- Ja poszukam tego zielska - odpowiedziałem, wstając z podłogi, na której dotychczas siedziałem.
Blondynka pokiwała w odpowiedzi głową, po czym szybko sporządziła listę wszystkiego co jest jej potrzebne, dodatkowo dzieląc składniki na te, które mogę kupić na wioskowym targu, a za którymi będę musiał pobiegać gdzie indziej. Przy okazji wyjaśniła mi, które zielsko rośnie w jakich miejscach i jak wygląda.
Działałem szybko, najszybciej jak tylko mogłem. Liczyła się teraz każda minuta, każda sekunda. Moje cenne informacje nie mogą od tak przepaść.
Bez większych problemów wszystko odnalazłem czy też kupiłem, a następnie zaniosłem Krasnalowi.
- Idę coś sprawdzić - powiedziałem pod wieczór, gdy dziewczyna kończyła szykować lekarstwo. Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Mam nadzieję, że Madara nie zmasakruje mnie na miejscu, tylko dlatego, że trochę się spóźnię..
* * *
Gdy wspominałem wydarzenia dzisiejszego dnia, w tym rozmowy z Uchihą i spólką, Ryu zaczęła coś mamrotać przez sen. Nie dość, że śpi z otwartymi ustami, to jeszcze wydaje z siebie dźwięki.
Spojrzałem na nią i lekko szturchnąłem dłoń.
- Hirumi? - spytałe nieszczególnie spodziewając się odpowiedzi.
Po chwili usłyszałem jej cichy szept, wypowiadający moje imię.