23 lipca 2015

IV

Kilka dni później byłem w wiosce bez Taki. Nareszcie trochę spokoju.
Władze wioski przyznały mi jakieś małe mieszkanie bliżej biura Mizukage. W ten oto sposób opuściłem dom, w którym spędziłem z Uchihą i resztą ostatnie kilka dni.
Teraz powinienem się skupić na znalezieniu shinobi, którego chciał Madara, ale złapałem lenia i nie chciało mi się tego robić. Mam lepsze rzeczy do roboty. Na przykład spanie, jedzenie, znowu spanie, albo patrzenie przez okno, co aktualnie robiłem.
Ludzie szli ulicami Kirigakure zatrzymując się co jakiś czas, by porozmawiać, czy popatrzeć na towary powystawiane w sklepowych witrynach. Pośród tych wszystkich ludzi widziałem rodziny z dziećmi, pary, starców i ninja. Bardzo wielu ninja.
Westchnąłem zrezygnowany, a następnie odszedłem od okna drapiąc się w głowę.
I ja mam tu szukać nie wiem nawet kogo…
Poszedłem do kuchni, otworzyłem lodówkę celem wyciągnięcia z niej czegoś, co mógłbym zjeść, ale niestety niczego nie znalazłem. Jakże wielkie było moje rozczarowanie, gdy odkryłem ten fakt. No, ale cóż. Mówi się trudno i żyje się dalej, choć w tym wypadku odpowiedniejsze byłoby „mówi się trudno i idzie się na zakupy”.
Ponieważ lodówka była pusta pospiesznie udałem się na korytarz, gdzie założyłem buty, po czym wyszedłem, a następnie zamknąłem drzwi na klucz.
Będąc w sklepie zgarniałem z półek  niemal wszystko. Ciasteczka, ryż, ryby, woda, batoniki i tak dalej. Po trzech latach włóczenia się z Sasuke w końcu miałem okazję zjeść coś normalnego, z czego miałem zamiar korzystać tak długo, jak tylko będzie to możliwe.
Gdy przechodziłem przez kolejna alejkę wypełnioną słodyczami zatrzymałem się przed półką, na której wystawili cukierki. Wziąłem do ręki pudełko, w którym była ich cała masa i zacząłem czytać jakie rodzaje tam znajdę.
Sprawdzając to nagle poczułem tamtą czakrę. Czułem ją już gdy Karin o niej wspomniała, jednak nie tak wyraźnie jak teraz. I faktycznie przypominało czakrę jakiegoś potwora.
Rozejrzałem się po alejce, w której stałem. Oprócz mnie były w niej jakieś dwie dziewczyny, mniej więcej w moim wieku. W pewnym momencie jedna z nich zrobiła wielkie oczy i szturchnęła drugą. Ta odwróciła się we wskazanym przez pierwszą kierunku, czyli w moją stronę. Stała tak gapiąc się na mnie, a jej oczy zeszkliły się.
- Suigetsu! – zawołała, a nim się zorientowałem wisiała mi na szyi szlochając przy tym. Po chwili mnie puściła pociągając przy tym nosem. Prócz tego wycierała łzy rękawem swetra.
Korzystając z okazji przyjrzałem się jej. Była to szczupła, niewiele niższa ode mnie brunetka o brązowych, wręcz czekoladowych oczach.
Nie kojarzyłem jej, a takie zachowanie niespecjalnie mi pomagało. Jedyne co na jego podstawie wywnioskowałem to, to że musiała mnie znać oraz że byłem dla niej ważny w jakiś sposób. Nikt normalny nie zareagowałby tak na widok zwykłego znajomego.
- Znamy się? – spytałem chcąc się upewnić, czy dobrze myślę. Odsunąłem ją przy tym od siebie kawałek.
Raczej tak, i rzeczywiście musiałem być dla niej ważny, ponieważ usłyszawszy moje pytanie rozpłakała się jeszcze bardziej niż przed chwilą.
- Nie pamiętasz mnie? – spytała nie kryjąc smutku.
W tym samym czasie jej koleżanka zdążyła podejść i spojrzeć na mnie groźnie. Widząc to nie wiedziałem, czy mam się śmiać czy faktycznie bać. Naprawdę niska blondyneczka patrzyła na mnie tak, jakby miała mnie zaraz zabić.
- Ale jesteś beznadziejny, Suigetsu. Rozumiem, że cię nie było tyle lat i w ogóle, ale aż tak się nie zmieniłyśmy, żebyś nie mógł nas rozpoznać. – W jej głosie słychać było gniew. Czyli tak, znałem je obie i byłem dla nich, a przynajmniej dla brunetki, ważny. Pomoże mi to w szybkim ogarnięciu wioski, i być może odnalezieniu mojego celu.
- Suigetsu… - Wyższa chwyciła mnie za rękę. – Nie żartuj sobie..
Westchnąłem.
- Naprawdę was nie pamiętam – powiedziałem spokojnie. – Gdy Orochimaru mnie porwał straciłem pamięć, więc wybaczcie.- Spojrzałem na trzymającą mnie dziewczynę. – Puść mnie – poprosiłem, a ta posłusznie to zrobiła.
W sumie, to wypadałoby zapytać o imiona, ale nim zdążyłem to zrobić spytała od jak dawna jestem w wiosce.
- Od kilku dni – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Nagle na jej twarzy pojawiła się złość. Ciekaw byłem co ją spowodowało, ale nie dane mi było się tego dowiedzieć.
Gdzieś w środku czułem, że obie te dziewczyny coś dla mnie znaczą, więc starałem się je sobie jakoś przypomnieć. Bez skutku jednak. Nie jestem w stanie nic zrobić.
W pewnym momencie poczułem, że ktoś szarpie mnie za rękaw. Zobaczyłem, ze robiła to brunetka. Jaka upierdliwa…
- Co jest? – zapytałem chwytając ją za nadgarstek, po czym pociągnąłem ją tak, że puściła ubranie.
- Gdzie ty teraz mieszkasz?
- Przy głównej ulicy – poinformowałem ją zastanawiając się po co jej ta informacja. Chciała przyjść na szybki numerek, czy co? Nie to, żebym miał coś przeciwko, była ładna i w ogóle, ale aktualnie nie miałem ani czasu, ani ochoty na coś takiego.
Nagle wpadłem na genialny plan. Wykorzystam ją do znalezienia mojego celu. Wcześniej planowałem wykorzystać obie, ale blondynka, nie wydaję się być szczególnie do mnie przywiązana, więc nie zrobiłaby dla mnie tyle, co ta tutaj.
Uśmiechnąłem się.
- Jak już wam mówiłem, nie pamiętam was, więc może powiecie jak się nazywacie? Będę wdzięczny. – Mówiąc to podrapałem się w tył głowy chcąc udać, że jest mi głupio. Tak szczerze to nie musiałem udawać, faktycznie było mi głupio…
- Hirumi Ryu – przedstawiła się brunetka.
Ryu? Kojarzyłem to nazwisko, gdzieś tam kiedyś ktoś na kogoś narzekał… Po dłuższym zastanowieniu zacząłem sobie przypominać.
Ryu trzymali się z dala od ludzi, a ludzie trzymali się z dala od nich. Strasznie pyszni, zbyt pewni siebie i swoich technik. Ród z tradycjami, surowymi zasadami. Ale to, z czym przede wszystkim byli kojarzeni to ich godło, czyli smok oraz obsesja na punkcie tych gadów. Podobno mieli też całkiem szeroką autonomię, bo wioska nie mieszała się w to co działo się w ich domach. Podobno w zamian za to, że użyczają jej swych ludzi.
Patrząc na Hirumi stwierdziłem, że nie pasuje mi do tego opisu. Cóż, zawsze znajdzie się wyjątek potwierdzający regułę.
Chwilę później przypomniałem sobie jeszcze kilka rzeczy.
Po pierwsze, ją i Krasnala. Chodziłem z nimi do klasy, a później wylądowaliśmy w jednej drużynie. Za blondynką, która nazywała się Satsuki Iwakura, nie przepadałem, ona za mną z resztą też, ale to głównie przez to, że dokuczałem jej przez jej wzrost. Hirumi z kolei traktowała mnie jak brata, co tłumaczy jej zachowanie sprzed paru chwil.
Po drugie, klan Ryu i jego wiedza na temat przeróżnych demonów, w tym bijuu.
Po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że to pewnie kogoś od nich muszę porwać.
- Suigetsu?
Obie dziewczyny patrzyły na mnie zmartwione. Chyba przez dłuższy czas się nie odzywałem.
- Satsuki, prawda Krasnalu? – spytałem ze złośliwym uśmiechem. Nie znosiła tego przezwiska. Nadałem je jej jeszcze, gdy byliśmy uczniami akademii.
- Przypomniałeś sobie? – zapytała brunetka z nadzieją.
- No raczej, że tak – odpowiedziała za mnie blondyneczka. – Gdyby tak nie było nie nazwałby mnie Krasnalem.
Ponownie poczułem, jak wyższa z dziewczyn na mnie wisi. Poklepałem ją po plecach.
- Dobra, dobra. Uspokój się i puść mnie.
Posłusznie wykonała prośbę, a ja zabrałem od niej ręce.
- Chcę dokończyć zakupy, więc  wybaczcie. Żegnam. – Przy ostatnim słowie ruszyłem pędem dalej pozostawiając tamte dwie same sobie.
Hirumi jest z Ryu, więc tym bardziej muszę wykorzystać to, że tak bardzo jej na mnie zależy i zbliżyć się do niej na tyle, by móc wyciągać z niej różne informacje. W dodatku ta chakra, wyraźnie czułem ją od niej.
W tej sytuacji słowa Juugo mogły okazać się czymś jak najbardziej realnym.
Myśląc co dalej dotarłem do alejki z kosmetykami, gdzie z pułki zgarnąłem szampon i żel pod prysznic. Stanąłem przy jednym z regałów i przejechałem dłonią po brodzie. Gładka jak pupcia niemowlaka, czyli nie muszę się golić. W związku z tym poszedłem dalej.
Dotarłszy do kas wyłożyłem na taśmę towar, a chwile później kasjerka poinformowała mnie ile muszę zapłacić. Podalem jej pieniądze, spakowałem zakupy i odebrałem resztę. Teraz do domu.
* * *
Rozkładając jedzenie w szafkach myślałem o dziewczynach spotkanych w sklepie.
Byłem jedynym facetem w dawnej drużynie. Nawet nasz nauczyciel był kobietą. Kiedyś nie przeszkadzał mi ten fakt, ale teraz jakoś tak za bardzo przyzwyczaiłem się, że mężczyzn było więcej.
Na moment przerwałem układanie zakupów i spojrzałem na dłoń, za którą Ryu chwyciła mnie w sklepie. Wtedy nie zwróciłem na to uwagi, ale skóra na jej lewej dłoni nie była tak przyjemna w dotyku i gładka jak ta prawa. Ciekaw byłem dlaczego.
Pokręciłem głową. Nie czas na takie rozmyślania. Muszę się do niej zbliżyć i zdobyć informacje. Przede wszystkim misja, a potem dam sobie spokój z Sasuke i resztą.
Dokończyłem układanie zakupów, po czym wziąłem paczkę chipsów i usiadłem na kanapie. Zjem sobie i pójdę spać. Taki mam plan na resztę dnia.




Dobrnęłam do czwartego rozdziału! :) Już pojawiły się moje OC i jestem ciekawa co sądzicie :D

6 komentarzy:

  1. Witaj!
    Twój blog dołączył do MFFON.

    Pozdrawiam
    Kaori Chan

    http://ministerstwo-ff-o-naruto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeny, jak słodko! :D
    Dotrwałem do czwartego rozdziału, wszystko przeczytałem jednym tchem. :o
    No ciekawe, mam nadzieję, że więcej owych dziewczynek się pojawi, bo Hirumi bardzo mi się spodobała. Jest taka słodka i niewinna. :-)

    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, bo zaintrygowało mnie Twoje opowiadanie.

    Podsumowując, fajnie, że wreszcie ukazało się normalne opowiadanie o Suigetsu i cieszę się, że mogłem przeczytać to, co do tej pory napisałaś. :-)
    Szablon całkiem ok, chociaż jakieś zdjęcie w nagłówku byłoby wskazane. Czcionka moja ulubiona, tło bardzo ładne.
    Przejrzałem też zakładkę bohaterowie, która przypadła mi do gustu. Ładne zdjęcia bohaterów i ich opisy.

    Jakbyś miała ochotę, to zapraszam do siebie na madara-poczatek.blogspot.com
    Niedawno założony blog o Madarze i jego tajemniczej towarzyszce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że poświęciłeś czas mojemu opowiadaniu :D Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że ktokolwiek będzie chciał to czytać. Pisałam to w zeszycie na różnych lekcjach, więc sądziłam, że posypia się hejty, ale Twój komentarz bardzo mnie ucieszył i dzięki Tobie mam ochotę pisać dalej.
      Jeśli chodzi o to, że "normalne" opowiadanie o Suigetsu... Hmm... W taki sposób odbieram jego postać. Choć czasem kiedy oglądam anime to mam wrażenie, że jednak on jest inny niż w tu u mnie, ale jeśli Tobie i komukolwiek innemu się to podoba to jestem szczęśliwa.
      Oczywiście zajrzę do Ciebie :D

      PS Tak z ciekawości zapytam, co takiego Cię zaintrygowało?

      Usuń
  3. Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam na Twój komentarz, ale dopiero teraz zauważyłem! :o Przepraszam najmocniej!
    Co mnie zaintrygowało? Zwłaszcza to: Muszę się do niej zbliżyć i zdobyć informacje.
    Czekam z niecierpliwością na owe zbliżenie, no i... Widzę, że dodałaś kolejny rozdział! Jutro zapewne go odczytam. :-)
    Strasznie podoba mi się jak przedtawiasz Suigetsu, jego relacje z Karin , oraz on sam... Wydaje sę być nieco zagubiony w tym swoim towarzystwie? A może to tylko moje odczucie.

    Tak jak napisałem, jutro odczytam nowy rozdział, bo dziś czasu już za wiele nie mam. :-(
    Weny życzę! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na Twój komentarz też odpowiedziałam dopiero po jakimś czasie, więc nie szkodzi. ;)
      Ah, dziękuję, wena zawsze się przyda :)

      Usuń