17 stycznia 2016

IX

Dalsza część misji przebiegała bez większych zakłóceń. Prawda, pojawiło się paru shinobi, z którymi, ze względu na stan Hirumi, musiałem walczyć sam. Nie sprawiało mi to problemów. Ale tak, to od wparowania Pratza i Pana Kaczki, nie wydarzyło się nic ciekawego.
Brunetka względnie szybko wracała do zdrowia. Leżała cały czas w łóżku, a Satsuki nie pozwalała jej nawet usiąść, żeby mogła coś zjeść lub się napić. Z tego też powodu, któreś z nas było zmuszone ją karmić.
Gdy nadchodziła moja kolej, Hirumi była zarumieniona, odwracała wzrok i w ogóle unikała kontaktu wzrokowego. Patrzyła gdzieś na bok, a ust nie otwierała zbyt szeroko, więc miałem problem z wsadzeniem do jej ust łyżki lub pałeczek, w zależności od tego, czym ją karmiłem. Żeby tego było mało, musiałem nosić ją do łazienki, gdy Satsuki szykowała jej kąpiel, albo wyciągać ją z wanny. Wtedy to była, ale czerwona. Choć wielokrotnie mnie kusiło, nie patrzyłem na nią, Nie mogę też, niestety, powiedzieć, że również nie byłem w tamtych momentach czerwony, albo, że nie przychodziły mi do głowy kosmate myśli... Ale mniejsza. Przez cały ten czas milczałem na temat tego, że wypowiedziała moje imię przez sen. Nie będę ukrywał, zrobiło mi się wtedy bardzo miło, ale nie mogę pozwolić sobie na uczucia. Misja to misja. Muszę sprawdzić, czy Hirumi ma wiedzę, dzięki której uda mi się znaleźć cel Madary. Albo czy to ona.
Aktualnie siedziałem obok brunetki, patrząc w ścianę. Bardzo ciekawą ścianę. A dziewczyny się kłóciły.
- Nie możesz! - krzyknęła blondynka.
- Mogę! - odparła Ryu.
- Nie dasz rady dojść do Paskudy, a co dopiero do pomieszczenia obok - wyjaśniła Satsuki.
Słysząc "Paskuda", uniosłem brew, jednocześnie przenosząc wzrok na Iwakurę.
- Wypraszam sobie, nazywanie mnie w ten sposób - powiedziałem.
- Nie odzywaj się.
Bardzo dojrzała odpowiedź. Akurat na poziomie kogoś, kto ma niemal dwadzieścia lat.
Westchnąłem.
- Dam radę! - zawołała Ryu.
- Nie kłóć się z lekarzem - odpowiedziała blondynka.
- Daj jej spróbować. Najwyżej skończy się na tym, że będzie leżała na ziemi - powiedziałem spokojnie.
- Nie. Ona nie da rady wstać.
Przewróciłem oczami. Nic nie mówiąc, a raczej, ignorując słowa Krasnala uklęknąłem przy rannej. Jedną ręką chwyciłem ją za jej najbliższą rękę, zakładając ją sobie za szyję, a drugą, obejmowałem dziewczynę w pasie, pomagając jej wstać. Chwilę później stała, opierając się o mnie.
- Widzisz? Stoi - powiedziałem, patrząc na wściekłą blondynkę.
- Puść ją, zobaczymy ile wytrzyma bez pomocy.
Westchnąwszy ciężko, wykonałem polecenie. Brunetka stała, bez problemów utrzymując równowagę. Patrząc na nią, miałem wrażenie, że już kiedyś byłem świadkiem podobnej sytuacji....
Siedziałem w namiocie. Obok mnie, opatulona śpiworem, leżała jakaś dziewczynka. Miała ciemne włosy.
- Pozwól mi wstać... - powiedziała cicho, ciągnąc mnie za rękaw.
- Mistrz zabronił ci wstawać - odpowiedziałem.
- Ale ja dam radę... Przecież jest ze mną dobrze, czuję to. Poza tym, moje rany i tak goją się szybciej niż u innych.
- Jak? Przecież nie jesteś jinchuurikim.
- Powiem ci, jak pozwolisz mi wstać.
Po chwili zastanowienia, odwołałem technikę, która uniemożliwiała dziewczynce podniesienie się. Pomogłem jej wstać, a ona po jakimś czasie zrobiła kilka kroków.
- A teraz, powiedz mi, jak to możliwe, że twoje rany tak szybko się goją, że tak szybko wracasz do zdrowia, mimo faktu, że nie jesteś jinchuurikim - rozkazałem.
- To tajemnica, więc nikomu nie mów, dobrze?
Pokiwałem głową.
- Pewna część mojej rodziny po prostu tak ma... - Przerwała na moment, zerkając w stronę wejścia do namiotu. Zrobiłem to samo. Nie widząc nic podejrzanego, dziewczynka kontynuowała. - Przynajmniej taka jest oficjalna wersja... Prawda jest taka, że jest to wynik pewnego rytuału.
Znów pokiwałem głową. Nie wiedzieć czemu, nie dopytywałem o nic więcej, o żadne szczegóły.

Przez cały czas, kiedy odtwarzałem w pamięci wspomnienie, które dopiero co do mnie wróciło, patrzyłem na brunetkę.
Jakiś rytuał, pomyślałem. Chore klany i ich chore rytuały. Z tych rodzin, które kojarzę, tylko Ryu byli aż tak... oryginalni. Przynajmniej wśród tych z Kraju Wody. A dziewczynka z mojego wspomnienia miała na czole opaskę naszej wioski, więc musiała być stąd.
Ryu mieli własną religię, mity, legendy, dziwną i krwawą historię, w której często pojawiają się dziwni ludzie związani z demonami...
Zaraz. Skąd ja to wszystko wiedziałem?  
- Suigetsu? - odezwała się wyższa  mych towarzyszek.
- Co? - odpowiedziałem pytaniem.
- Stało się coś? - zapytała, a w jej głosie można było wyczuć troskę.
- Nie. Dasz radę dojść do tej łazienki? - spytałem, niby od niechcenia. Szybka zmiana tematu, zawsze spoko.
Nie będę się przecież tłumaczył przy ty Krasnalu z tego, że coś sobie przypomniałem, Szczególnie, że nie wiem, dlaczego mi się to przypomniało, ani z czym było to wspomnienie związane.
- Dam radę! - oznajmiła z uśmiechem brunetka, po czym energicznym krokiem, ruszyła w stronę wspomnianego wcześniej pomieszczenia. Odprowadziłem ją wzrokiem... Ładne miała nogi, tak w ogóle.
Gdy już w łazience zniknęła, Iwakura podeszła do mnie z mordem w oczach.
- Nie wiem co w tej twojej główce siedzi, ale nie waż się więcej podważać słuszności moich decyzji. Wydaje wam się, że wszystko z nią dobrze, a tak nie jest! Ona potrzebuje jeszcze kilku dni leżenia i nic nierobienia.
- Dlaczego? - spytałem. - Jesteś lekarzem, wyjaśnij mi więc, dlaczego.
To pytanie chyba jej nie pasowało.
- Ponieważ, chcę mieć pewność, że wydobrzeje i będzie w stanie się bronić przed jakimiś mendami, które mogłyby chcieć ją porwać lub zabić.
- Sugerujesz mi coś? - zapytałem, lekko podirytowany.
- O co znowu się kłócicie?! - Hirumi właśnie wyszła z łazienki. - Rany, nie możecie się dogadać? Ile wy macie lat?
- Wracaj do łóżka i nie dyskutuj. Będzie mi kazania prawić....
- Daj jej spokój, jeśli dobrze się czuje, to po co jej, aż tyle leżenia? - zapytałem z uśmiechem, stając za brunetką i kładąc dłonie na jej ramionach.
Wspaniale się bawię. Dwie baby zaczną się kłócić. Obserwowanie czegoś takiego, było najlepszą rozrywką jaką znam, przynajmniej na misji.
Swoją drogą. Taka sytuacja sprzyja moim celom. Jeśli te dwie się pożrą, będę mógł jeszcze bardziej zbliżyć się do Ryu i popytać o parę rzeczy. Teraz nie mam możliwości, wcześniej też nie miałem. Jeszcze wygadałaby się blondynie, a ta i tak już mnie o coś podejrzewa. Nie ufa mi.
Trzeba czekać.