9 lipca 2015

II

Jak ja chciałem odpocząć.
Maszerowaliśmy kolejny dzień, a nasz ostatni postój mięliśmy tydzień temu. Oczywiście, nie liczę zatrzymywania się każdego wieczora na sen. Nawet Sasuke musiał spać.
Westchnąłem zrezygnowany, już kolejny raz tego dnia, czym wywoływałem złość babsztyla, który szedł obok mnie. Wolałem nie poruszać tematu zaprzestania marszu na kilka minut, choćby dlatego, że nie chciałem słuchać jej narzekania na moją osobę. Poza tym, wydawało mi się, że brunet nie był w nastroju na wysłuchiwanie mojego narzekania, a tym bardziej wrzasków Karin. Co prawda skierowanych do mnie, ale wciąż wrzasków.
Starając się zapomnieć o zmęczeniu wróciłem myślami do rozmowy sprzed tygodnia.
Nie rozumiałem po co Madarze potrzebny był ktoś taki. Wiedziałem jedynie, że w Kirigakure znajdowała się siedziba klanu, który był bardzo w temacie. Ktoś od nich? Pewnie tak, jednakże próba wyciągnięcia informacji z kogokolwiek z nich musi zakończyć się fiaskiem. Samo zbliżenie się do nich było ciężkie, ba, wielu twierdziło, że niewykonalne.
Zastanawiałem się w jaki sposób oni chcą tę misję wykonać. Jeśli mnie nie uda się znaleźć odpowiedniej osoby, to nie zawahałbym się wykorzystać tego, że na bruneta leciały wszystkie dziewczyny, nieważne gdzie by się on nie pojawił. Któraś mogłaby coś wiedzieć.
Swoją drogą, czy Sasuke był świadomy tego, jakie ma powodzenie? Często w to wątpiłem.
- Zbliżamy się do celu – oznajmił czyjś głos, tym samym wyrywając mnie z zamyślenia.
Ziewnąłem znudzony, przeciągnąłem się, a następnie spojrzałem na idącego przede mną Sasuke. Postanowiłem zaryzykować i zapytać.
- To może postój? Muszę się zastanowić jaką gadkę wcisnąć strażnikom i w ogóle… - Zerknąłem na Karin, która wyjątkowo nie chciała mnie walnąć. Wow. Zaskoczyło mnie to. Szczerze mówiąc, zacząłem się zastanawiać się czy nie jest chora. Po chwili potrząsnąłem głową. Suigetsu, od kiedy martwisz się o tego babsztyla? Pytałem samego siebie. Przyjrzałem się jej dokładniej. Na jej twarzy widać było zmęczenie, a wory pod oczami wskazywały na bezsenną noc.
Juugo, jak zwykle, nic nie mówił. Zerknąłem na niego przez ramię i stwierdziłem, że wygląda normalnie. Przynajmniej jak na niego.
Ponownie spojrzałem na bruneta, który wciąż szedł przed siebie nie odpowiadając nawet na zadane pytanie. Chyba jednak nici z postoju, Uchiha nie zamierzał się zatrzymywać. Wobec tego nie miałam innego wyjścia, jak tylko iść dalej i myśleć jak wejść do wioski.
Pamiętałem, że wejść do wioski nie pilnowali idioci, a przynajmniej nie powinni. Dlatego też musiałem wymyślić co im powiedzieć. Jakoś wątpiłem w to, że uwierzą w porwanie przez Orochimaru, a nawet gdyby, to pewnie zapytają dlaczego nie wróciłem do wioski zaraz po tym jak Sasuke go zabił. I co wtedy? Teksty w stylu „nie miałem dość odwagi, by wrócić” nie mają sensu.
Westchnąłem raz jeszcze.
- Zakochałeś się, że tak wzdychasz? – spytał Juugo z uśmiechem. Spojrzałem na niego groźnie, ale chyba się tym nie przejął.
Kiedyś może coś do kogoś czułem, kto wie? Ale nawet jeśli tak, to było to dawno temu i nie pamiętam takiej osoby. Zamknąłem oczy starając się przypomnieć sobie moje dawne życie. Obrazy, które przewijały się przez mój umysł widziałem jak przez mgłę. Coś było, ale nie widziałem co. Pamiętałem też jakieś ogólne informacje na temat wioski, ale żadnych szczegółów czy życia prywatnego. Jedyne co to to, że miałem brata, znajomych, drużynę. Nie za wiele.
Nagle wpadłem na kogoś. Po tym jak spojrzałem kto to, zobaczyłem osobę, której w tym wypadku wolałbym nie widzieć – Sasuke. Cholera.
- Coś ty taki półprzytomny? – zapytał spokojnie.
- Zmęczony jestem – poinformowałem go, przenosząc wzrok na pozostałych. – Reszta też wydaje się być zmęczona.
- Jesteśmy w pobliżu Kirigakure – zakomunikował Uchiha, starannie ignorując to, że byliśmy zmęczeni i fakt, że nawet mu to powiedziałem. – Wymyśliłeś już coś? – zapytał patrząc na mnie.
- Nie – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Może w ten sposób wymuszę krótką przerwę?
- W takim wypadku robimy postój. Zdrzemnijcie się chwilę – powiedział do Uzumaki i Juugo. – A ty coś wymyśl. Potem możesz się chwilę przespać. – Mówiąc to usiadł na ziemi. To samo zrobiłem ja.
W końcu mogę odpocząć, ale najpierw musiałem wymyślić coś sensownego, lub chociażby wystarczająco dobry powód do wpuszczenia nas do wioski.
Spojrzawszy na towarzyszy zacząłem wątpić w to, że dostaniemy pozwolenie na wejście do osady. Na to też będzie trzeba coś zaradzić… Ale to potem.
- Sasuke
- Co? – spytał oschle. Oto milsza wersja Uchihy, którego wszyscy znamy i kochamy.
- Jak wy macie zamiar tam wejść? Mnie może wpuszczą, w końcu byłem ninja z Wioski Mgły, ale wam nie pozwolą wejść.
- „Przyprowadziłem cię tutaj, ponieważ nie pamiętałeś drogi. Reszta to moi towarzysze, którzy również zaoferowali pomoc.” – Widać, że historyjka, którą właśnie mi opowiedział została wymyślona właśnie teraz. Kupy się to nie trzymało.
- Jeśliby to kupili… to jedynie tłumaczy waszą obecność tutaj – zauważyłem.
- „Liczymy na to, że czcigodna Mizukage pozwoli nam zatrzymać się w wiosce chociaż na kilka dni. Podróż była naprawdę długa i męcząca.” Jeśli to nie zadziała użyję genjutsu. Ty myśl co powiesz Mizukage.
- Prawdę – odpowiedziałem szybko.
- Prawdę?
- No, że Orochimaru mnie porwał i coś mi zrobił, sam nawet nie wiem co. A nie wróciłem do wioski od razu bo… bo… „ Zapomniałem jak tu trafić.” – Tsa. Zmęczenie naprawdę dawało się we znaki. Obaj z brunetem nie wymyśliliśmy nic sensowniejszego.
- Niech będzie. Odpoczniemy jeszcze chwilę i ruszamy. – Powiedziawszy to położył się na ziemi i zamknął oczy. Heh, on też potrzebował odpoczynku.
Podobnie jak Sasuke, rozłożyłem się na ziemi i zamknąłem oczy, by się zdrzemnąć.

Nie wiem ile czasu zdążyło minąć do momentu, w którym mnie obudzono. W sumie, to nawet nie interesowało mnie to. Pomimo brutalnej pobudki zafundowanej przez Juugo, czułem się wyspany. Przeciągnąłem się ziewając przy tym, następnie wstałem cały rześki.
- Od razu lepiej!
- Ruszamy – rozkazał Sasuke swoim zimnym tonem głosu. A ja, zgodnie z jego poleceniem, zmusiłem swoje nogi do tego, by przetransportowały mój zacny tyłek w kierunku osady, do której od tak dawna zmierzamy.

2 komentarze:

  1. Kurczę, ależ szybko czyta się te rozdziały! Wciągające to Twoje opowiadanie. :-)
    Nie mogę się doczekać, aż dotrą do wioski i znajdą osobę, której szukają. Coś czuję, że to postać wymyślona przez Ciebie. :-)

    OdpowiedzUsuń