17 lipca 2015

III

Staliśmy naprzeciw dwójki strażników, którzy nie chcieli nas wpuścić do środka.
Juugo próbował ich przekonać co do czystości naszych zamiarów. Patrzyłem na niego z politowaniem. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że sam nasz wygląd przeczył jego słowom. Sasuke i jego wzrok z serii „zabiję cię bo mam taki kaprys”, rudy wyglądający jak goryl, skwaszona Karin i ja - chuderlak z niewiarygodnie dużym i ciężkim mieczem.
- Mizukage-sama zabroniła wpuszczać podejrzanie wyglądające osoby do wioski. Nie możecie wejść – powiedział ostro jeden ze strażników.
Przyjrzałem mu się.
Był to mężczyzna średniego wzrostu, dobrze zbudowany, a z rysów twarzy wywnioskowałem, że jest uparty i złośliwy. Z kimś mi się to kojarzyło…
- Ale… - zaczął Juugo, lecz nie dane było mu skończyć, ponieważ strażnik ponownie zabrał głos.
- Nie i koniec. Spadać.
Taka sytuacja oznaczała, że teraz ja, Suigetsu Hozuki, muszę wejść na scenę.
Westchnąwszy ciężko podszedłem do Juugo, a następnie położyłem dłoń na jego ramieniu i uśmiechnąłem się, starając się wyglądać przy tym jak najmniej sztucznie.
- Daj spokój Juugo. Ja to załatwię – minąłem go idąc w stronę strażnika.
- Czego chcesz? – zapytał nieprzyjaznym  głosem.
- Ale pan jest niemiły… - powiedziałem udając urażonego.
Mężczyzna spojrzał na mnie groźnie.
- Nie denerwuj mnie i spadaj.
- Ale szefie, pan słucha. Jestem Suigetsu…
Strażnik pokiwał głową, co mnie ucieszyło. Pewnie sobie przypomniał, że był ktoś taki jak ja i że trzeba mnie wpuścić.
- Fajnie. Widzisz, ja jestem Han. I co w związku z tym, że nazywasz się Suigetsu?
-  Niech nas pan zaprowadzi do czcigodnej Mizukage. – Starałem się być, uprzejmy, ale typ działam mi na nerwy, więc mi nie wychodziło. Zupełnie jak z Karin.
Spojrzał na mnie krzywo, zmierzył wzrokiem. Chwilę później wpuścił nas do wioski, wcześniej jednak przedyskutował to z drugim strażnikiem – chudzielcem, którego nie posądziłbym o bycie ninja. W sumie to sam nie wyglądałem lepiej.
To właśnie ten wychudzony facet prowadził nas do Kage.
Zwróciłem swój wzrok na Sasuke wyglądającego na zniecierpliwionego. Szczerze? Nie dziwiłem mu się. Sam byłem nieźle wkurzony, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. Zawsze i wszędzie znajdzie się taki typ, który czymś cię zirytuje.
Swoją  drogą, nie wierzyłem w to, że ci strażnicy ot tak nas wpuścili. Czyżby Uchiha użył genjutsu?
Westchnąłem zastanawiając się przy tym, dlaczego dałem się wplątać w to całe bagno, jakim było szwędanie się razem z Sasuke. Trzeba było spadać, gdy miałem okazję.
Weszliśmy do jakiegoś budynku, a tam Chudzielec poszedł w stronę schodów, które zapewne miały prowadzić do biura Mizukage. Szliśmy więc za nim.
Rozejrzałem się. Korytarze wydawały mi się znajome, jednak nie pamiętałem gdzie, jak i kiedy trzeba było skręcić by dotrzeć choćby do łazienki.
Przemierzając je starałem się chociaż coś sobie przypomnieć. Zastanawiałem się, czy istnieje sposób na to, by wspomnienia do mnie wróciły. Może zobaczenie jakiegoś przedmiotu, albo człowieka może pomóc? Doszedłem więc do wniosku, że warto spróbować i zacząłem się dokładnie przyglądać otoczeniu, licząc na to, że znajdę coś, co sprawi, że moja przeszłość do mnie powróci. Niestety jednak, bez skutku. Trudno.
Chwile później staliśmy wszyscy pod drzwiami, za którymi znajdowało się biuro Mizukage. A wejścia do niego strzegło, uwaga, aż dwóch ANBU.
Jak dla mnie, to trochę ich mało, w końcu za drzwiami urzęduje najważniejsza osoba w wiosce. Niby najsilniejszy ninja, ale mimo wszystko, takich zawsze całe stado pilnuje. Paradoksalnie, Kage mógł  bez większych problemów sprzątnąć ich wszystkich i nie powinien mieć problemów z tym, żeby o siebie zadbać, gdyby ktoś postanowił włamać się do biura, żeby kogoś skrzywdzić, zaszantażować czy cokolwiek innego.
Chociaż… Po co ja się tym przejmuję? Nie mój problem.
Chudzielca nie było już z nami, ponieważ chwilę temu wszedł do gabinetu i informował kobietę o tym, że czwórka dzieciaków uprzykrza strażnikom życie.
Po jakimś czasie pozwolono nam wejść do pomieszczenia, a kiedy już staliśmy przed majestatem czcigodnej utwierdziłem się w przekonaniu, że pan przewodnik nagadał jej na temat gości niestworzonych historii. Wiem, wyglądaliśmy co najmniej dziwnie, ale bez przesady.
Patrzyłem to na Chudzielca, to na Sasuke starającego się przekonać naszych rozmówców, że przybywamy w pokoju.
Ta, jasne.
-
Załóżmy, że wierzę. Suigetsu – Tutaj kobieta zwróciła się do mnie – pozwalam ci wrócić, ale nie oznacza to, że bezgranicznie ci ufam. Zdajesz sobie z tego sprawę?
- Oczywiście – odpowiedziałem łagodnie.
- Mimo to cieszę się, że jesteś cały i zdrowy. – Mówiąc to uśmiechnęła się do mnie, a chwilę później spojrzała na bruneta stojącego obok mnie. Patrząc na niego nie wyglądała już tak miło jak przed chwilą. Chyba nadal pamięta co zrobił Sasuke podczas szczytu, na szczęście później podczas wojny Tobi, czy raczej Madara nie kazał wykonywać nam innych zadań niż zorganizowanie mu jedzenia, czy przygotowanie kryjówki.  – Możecie zatrzymać się w wiosce na kilka dni, żeby odpocząć.
Potem doszło do wymiany kilku uprzejmości, a na pożegnanie skłoniłem się jednocześnie posłałem Uchihowi znaczące spojrzenie, dając mu tym samym do zrozumienia, że tak jak ja, powinien się ukłonić. Oczywiście, zignorował mnie.
Wymaszerowaliśmy z pomieszczenia, a Chudzielec postanowił zaprowadzić nas do miejsca, które miało być naszym tymczasowym lokum. Szliśmy więc za nim nie odzywając się do siebie.
Po drodze mijaliśmy różne sklepy, restauracje, a nawet jakąś świątynię, której postanowiłem się przyjrzeć.
Nie wiem jak to możliwe, ale po tym jak podszedłem do niej bliżej i przyjrzałem się jej z bliska przypomniało mi się coś z dzieciństwa. Mało znaczące, ale jednak. Może o to właśnie chodziło? Może musiałem wpaść na cos co było obecne w jakimś z ważniejszych momentów mojego życia?
Wróciłem do Taki, a idąc za Chudzielcem zacząłem sobie wspominać to, co sobie przypomniałem.
Miałem może osiem lat. Wraz z innymi dziećmi szedłem do świątyni, w której miała odbyć się jakaś uroczystość ku uczczeniu pamięci poległych podczas ostatniej wojny, połączona z rozpoczęciem nauki na bycie ninja.
Usiadłem na podłodze, gdzieś na tyłach obecnego w budynku tłumu. Podobnie zrobiły inne dzieci, więc nie wyróżniałem się w żaden sposób. Nie znałem większości z nich, dlatego też zacząłem się im przypatrywać. Zauważyłem wówczas, że przeważającą część przyszłych uczniów stanowili chłopcy. Tak szczerze, to dopatrzyłem się ledwo kilku dziewczynek.
Chwilę później rozpoczęła się ceremonia.
Milczałem na temat tego, że coś sobie przypomniałem, bo i po co komuś o tym mówić. Nie obchodziło ich to, a ja w sumie wolałem, żeby tak zostało. Szedłem więc bez słowa obok Sasuke.
Chudzielec zaprowadził nas do jakiegoś opuszczonego domu. Jak gościnnie, pomyślałem. Odwrócił się do nas przodem.
- Tutaj możecie się zatrzymać. Oczywiście będziecie pod obserwacją Nie mamy pewności, czy można wam zaufać. – Mówiąc to wyciągnął z kieszeni jakiś metalowy przedmiot. – Tu macie klucz. – Powiedziawszy to rzucił go w moim kierunku. W momencie, gdy złapałem przedmiot facet zniknął, pozostawiając nas samych sobie.
Westchnąwszy podszedłem do drzwi. Nie był to zbyt energiczny chód, szczerze powiedziawszy było to raczej powłóczenie nogami. Wsadziłem kluczyk w dziurkę, przekręciłem go, po czym nacisnąłem na klamkę i pchnąłem drzwi mówiąc sobie w myślach „sezamie otwórz się”.
Chwilę później zwróciłem się do reszty.
- Idziecie? – zapytałem stojących w tym samym miejscu co wcześniej członków Taki.
Uchiha bez słowa wlazł do budynku, za nim Juugo oraz babsztyl, a ja na końcu. Zamknąłem więc drzwi i udałem się do najbliższego pomieszczenia,  a okazała się nim być zaniedbana łazienka.
Słowo zaniedbana było mocno nie na miejscu. To określenie naprawdę do niej nie pasowało. Była tak zapuszczona, że szalet miejski może się schować.
W tym właśnie momencie odkryłem, że mógłbym zamknąć tutaj Karin, żeby cierpiała w tym syfie i smrodzie.
Zadowolony z siebie i swojego odkrycia poszedłem do kolejnego pokoju.
Tym razem trafiłem na salon, chyba. W każdym razie tak to wyglądało. Była tu kanapa, na której siedzieli Sasuke i Juugo, obok stał stolik zakurzony do tego stopnia, że wzorki można było rysować, a gdzieś w kącie stał fotel w towarzystwie regału na książki.
Podszedłem do fotela i usiadłem w nim wygodnie.
- Jak w niebie – stwierdziłem uśmiechając się błogo. Nigdzie nie widziałem i nie słyszałem Karin, a mebel okazał się być zaskakująco wygodny i miękki. Jeszcze ciepły budynek, dach nad głową... Czysta rozkosz.
Niestety, nie dane mi było długo się nią delektować, gdyż do pomieszczenia wparowała Uzumaki.
- Budynku pilnuje piątka ludzi – oznajmiła ściszonym głosem, stając przy kanapie
- Tylko? – spytał zdziwiony Juugo.
- Wszyscy mają jakąś dziwną czakrę, ale jedna z nich przypomina tę należącą do ogoniastych…
- Może jakiś jinchuuriki? – podsunąłem, również ściszając głos. W końcu po wojnie bijuu ponownie były pieczętowane w ludziach.
- Nie, ale coś podobnego.
- Podobnego? – podchwycił zaintrygowany Sasuke. Wow. Pierwszy raz widziałem, żeby coś go zainteresowało.
- Czyli co  w związku z tym? – Wolałem wiedzieć co mnie pilnuje, czy jest niebezpieczne i czy strach byłyby jak najbardziej na miejscu.
- Nie wiem, nie potrafię tego wytłumaczyć. Kiedyś już się z tym spotkałam, jednak nie wiem co to było. Ta czakra jest bardzo podobna do tej ogoniastych, jednocześnie znacząco się od niej różni.
- Ciekawe. Tak sobie myślę, że może to jest ta osoba, której szukamy – powiedział Juugo patrząc na Karin.
Bardzo ciekawa teoria, bardzo wygodna w dodatku, jednak trochę nieprawdopodobna.
- Absurd. Osoby o takiej wiedzy nie wysyła się do pilnowania czwórki podejrzanych typów. W tym kolesia, który wtargnął na zebranie pięciu Kage. To zbyt niebezpieczne.
- Suigetsu ma rację – powiedział Uchiha podnosząc się z kanapy. – A zmieniając temat, Mizukage pozwoliła nam zatrzymać się tutaj tylko na kilka dni, dlatego wszystko w rękach Suigetsu.
- Niby dlaczego? Nie możemy zrobić tego teraz? Użyjemy genjutsu Sasuke i….
- Naprawdę sądzisz, że pilnuje nas tylko ta piątka? – spytałem patrząc na nią. - Na pewno całą wioskę zaalarmowano, a ANBU się wszędzie kręci.
- Znów muszę się z nim zgodzić. W dodatku jeśli wyjedziemy Suigetsu będzie mógł swobodnie działać. Chwile go popilnują, wyślą na kilka mało ważnych misji i w końcu mu zaufają.
Nagle Juugo wstał i pobiegł do sąsiedniego pomieszczenia, a wzrok wszystkich zebranych podążył za nim.
- Juugo? – Czyżby matka natura wzywała? Jeśli tak, to współczuję mu korzystania z tego klopa, który odkryłem. Pewnie nawet Orochimaru nie odważyłby się załatwiać tam potrzeb, chociaż kto go tam wie… Na szczęście jednak moje domysły okazały się nieprawdziwe i Juugo wrócił zaraz po tym, jak wybiegł.
- Myślałem, że ktoś tam był – wyjaśnił. – Okazało się, że to tylko mysz.
- Ty słyszysz myszy? – spytała zdziwiona Karin.
- Czyżbyś zapomniała o umiejętnościach naszego Juugo? – zapytałem z uśmiechem. Dziewczyna, w odpowiedzi, próbowała zabić mnie wzrokiem, jednak jej to nie wychodziło.
Ignorując jej zachowanie podszedłem do kanapy i rzuciłem się na nią.
- Idę spać – oznajmiłem zamykając oczy. Kanapa też była całkiem wygodna.
Reszta prawdopodobnie również poszła spać, bo co mogliby tutaj robić? Nawet ich głosów nie było słychać.
Leżąc tak z zamkniętymi oczami myślałem o tym, co sobie przypomniałem. W tym wspomnieniu szczególnie moją uwagę przykuł fakt, że jedną z niewielu obecnych tam dziewczynek widziałem wyraźniej niż resztę. Może dlatego, że później byłem z nią jakoś związany i dlatego? Kto wie…

Ziewnąłem. Organizm dawał mi wyraźnie do zrozumienia, że to nie czas na takie rozmyślania. Było nie było, teraz i tak nie miało to znaczenia.

2 komentarze:

  1. "Przybywamy w pokoju" haha, wybacz. To mi się skojarzyło z filmami o UFO. xD
    Opis kibelka mnie rozwalił, jeeeny, jaka speluna. :D
    Swoją drogą, mam wrażenie, że Suigetsu nie ma wiecznie na nic siły ani ochoty, bo Sasuke, to mała gnida, która każdego potrafi zdemotywować swoim zachowaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tru, takiego Suigetsu kreuję xd Pisząc, że przybywają w pokoju też pomyslałam sobie o UFO, więc nie jesteś jedyny XD
      Dziękuję za komentarz :D

      Usuń